Chłodna 25 rozpoczęła cykl spotkań z kandydatami na prezydenta Warszawy. Jako pierwszy w mury popularnej wolskiej klubokawiarni zawitał Piotr Guział. Opowiadał m.in. o pomysłach na udoskonalenie miasta, o poglądach ideologicznych działaczy Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej, a także o swoich konkurentach. Choć czwartkowe spotkanie przekroczyło nieco ramy czasowe, emocji nie zabrakło do końca.
Burmistrz Ursynowa poddał się serii pytań redaktorów Jana Fusieckiego i Bogumiła Kolmasiaka oraz przybyłych mieszkańców. W trwającym ponad dwie godziny spotkaniu starał się zaprezentować swoją wizję miasta. – Nie wiem czy jest ona dobra, ale widzę, że obecnie nie ma żadnej – mówił. Odpowiadając na pytanie, czy jest kandydatem poważnym, wymieniał szereg swoich atutów, wśród których za najważniejsze uznał szesnastoletnie doświadczenie samorządowe, decyzyjność, ale też dynamikę. – To jest ten wiek i ten moment – podkreślał. Guział przekonywał, że pozostałych kandydatów się nie obawia, gdyż kieruje nimi „happening albo przymus partyjny”.
Inni – zdaniem burmistrza – nie powinni stanowić także większego zagrożenia dla całej Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej. Porównując wybory do sportów drużynowych przekonywał, że jego drużyna jest silna i odpowiednio przygotowana. – Nasze listy są najlepsze w historii tego miasta – zapewniał śmiało. – Głos na Prawo i Sprawiedliwość jest stracony, gdyż partia ta nie ma zdolności koalicyjnych. SLD zapewne pożegna się z Radą Warszawy, a Zielonych uważam za zwykły happening, choć bardzo ich lubię – spuentował.
Pani prezydent pod ostrzałem krytyki
Jak nietrudno było przewidzieć, znaczna część spotkania opierała się na ostrej krytyce obecnej prezydent. Piotr Guział nie kazał na nią długo czekać i już w pierwszych minutach rozmowy nie zostawił na Hannie Gronkiewicz-Waltz przysłowiowej suchej nitki. – Pani prezydent ogranicza się w swojej pracy do niezbędnego minimum, jakim jest wydawanie budżetu – mówił. – Podczas kampanii obiecała bardzo wiele, lecz końcowy bilans tego, co udało się zrealizować niestety nie wypada najlepiej – dodał, punktując władze m.in. za brak zapowiedzianych pięciu mostów czy też znaczne opóźnienia w budowie II linii metra. Przekonywał, że Hanna Gronkiewicz-Waltz, jako wiceprzewodnicząca Platformy, miała możliwość załatwić wiele spraw za pomocą „jednego SMS-a do premiera Tuska”, a mimo to – nie wykorzystała owej szansy.
Prawicowo-lewicowy ołtarz
Znaczną część spotkania pochłonęła również kwestia poglądów ideologicznych działaczy WWS-u, które – jak powszechnie wiadomo – są dosyć rozbieżne. Prowadzący Bogumił Kolmasiak intensywnie dopytywał o to, czego mogą spodziewać się wyborcy organizacji, w szeregach której działają zarówno ludzie lewicy, jak i konserwatywna prawica. Burmistrz Ursynowa zdawał się nie widzieć większego sensu w dyskutowaniu na tenże temat. Uznał bowiem, że sprawy ideologiczne są problemem mediów, nie zaś mieszkańców. Dla nich – jak przekonywał – ważniejsza jest zwykła przyzwoitość, uczciwość oraz dbanie o wysoką jakość życia i sprawne zarządzanie miastem. Ideologia zaś – zdaniem kandydata – to jedynie didaskalia. – Jeśli razem z konserwatywnym Markiem Makuchem z Woli sprawimy, że Wawer zostanie w ciągu trzech lat całkowicie skanalizowany, to mieszkańcy tam wystawią nam ołtarz... prawicowo-lewicowy – oświadczył. Zapowiedział również, że jako Prezydent m. st. Warszawy objąłby patronatem zarówno paradę równości, jak i marsz niepodległości.
Guział jak Rocky Balboa?
Wiele można by zarzucać burmistrzowi Guziałowi, lecz z pewnością nie to, że brakuje mu pewności siebie. W czasie spotkania przyznał, że jest jak Rocky Balboa z serii filmu o popularnym pięściarzu. – Bohater w pierwszej części przegrał, lecz zdobył zaufanie i szacunek, które pomogły mu potem – mówił. – Wybory są jak zawody i nie ma tu miejsca dla przegranych. Gdybym nie wierzył, że mogę wygrać, nie brałbym w nich udziału – dodał. Skąd ta pewność, skoro – jak zauważył red. Fusiecki – sondaże są dość jednoznaczne i nie wróżą ani WWS, ani P.Guziałowi listopadowego sukcesu? – W 2006 roku podobnie jak dziś, nikt nie wierzył w Nasz Ursynów, a jednak się udało – podsumował.
Figurka Jana Pawła II – na szczęście dla burmistrza
Po godzinnej rozmowie, głos został oddany publiczności. Chętnych do zadawania pytań nie brakowało. Mieszkańcy chcieli wiedzieć, na ile Piotr Guział – jako ewentualny prezydent – będzie uczestniczył w życiu warszawiaków i korzystał z ich opinii. Udzielając odpowiedzi, burmistrz przypomniał o swoich cotygodniowych spotkaniach z mieszkańcami Ursynowa i zapewnił, że podobne praktyki będzie czynić także jako prezydent. – Praca samorządowca nie polega na siedzeniu za biurkiem – przekonywał. Nie zabrakło także pytań o kluczowe problemy stolicy, jak chociażby reprywatyzacja. Guział przedstawił kilka pomysłów na rozwiązanie owej kwestii, m.in. skupowanie roszczeń przez miasto, a nie przez spekulantów. – Musimy jednak pamiętać o tym, że do kwestii dekretu Bieruta niezbędna jest zmiana ustawy – dodał.
Chociaż spotkanie przekroczyło nieco zaplanowane ramy czasowe, na brak emocji nie można było narzekać do samego końca. Niespodziewanym punktem programu było wystąpienie starszego mieszkańca Warszawy, który wszedł na scenę i wyraźnie podekscytowany spotkaniem z burmistrzem – wręczył mu figurkę Jana Pawła II. – Mnie przyniosła szczęście nieraz, teraz czas, aby przyniosła panu – powiedział.
Przegryzać tętnice za Warszawę
Bez względu na to, jak oceniamy kandydaturę Piotra Guziała, spotkanie można zaliczyć do udanych. Burmistrz był dobrze przygotowany, odpowiadał na pytania redaktorów szybko i ciekawie (choć chwilami może trochę za długo). Wprawdzie niektóre polityczne scenariusze kandydata można uznać za nazbyt życzeniowe, jak chociażby pożegnanie SLD z Radą Warszawy, Piotr Guział na Chłodnej zaprezentował się naprawdę nieźle. Gdyby o wyborze prezydenta Warszawy decydowały umiejętności retoryczne, burmistrz Ursynowa miałby spore szanse na wygraną już w pierwszej turze. Zręczne metafory o „prezydencie-wizjonerze” czy też „przegryzaniu tętnic za Warszawę” mogły zrobić wrażenie na mieszkańcach.
Sam Piotr Guział wierzy w to, że uda mu się wejść do II tury. – Z Hanną Gronkiewicz-Waltz zmierzę się ja albo Jacek Sasin. Innej możliwości nie ma – przekonywał. Na ile skrajnie optymistyczny scenariusz lidera Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej okaże się realny? Przekonamy się za niecałe dwa miesiące.
Zdjęcia: Polityka Warszawska
ZOBACZ TAKŻE:
Piotr Guział: Liczę na drugą turę